Forum

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Artykuł o walkach(Der Spiegel)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Walki psów
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kuntakinte
User
User



Dołączył: 20 Wrz 2006
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: W-wa

PostWysłany: Sob 17:05, 30 Gru 2006    Temat postu: Artykuł o walkach(Der Spiegel)

Cytat:
Zwyciężaj albo giń
Autor: Udo Ludwig - DER SPIEGEL


Zwyciężaj albo giń
Krwawe pojedynki psów odbywają się w Niemczech nawet co kilka dni. Zwierzęta walczą w nich o życie, a ich właściciele o duże pieniądze. Stawki w nielegalnych zakładach sięgają nawet setek tysięcy euro.

Choć Sean M. zastrzelił już setki psów, to jednak niektóre z nich pamięta całkiem dobrze. Na przykład Kimmy i Corley – siostry rasy pitbull. Obie zabił tej samej nocy i zagrzebał w zagajniku na skraju dolinki. – Było przeraźliwie zimno – wspomina Sean – a ja nieźle wstawiony. Również Trouble wciąż stoi mu przed oczami. Był pierwszym pitbullem, którego Sean, Niemiec irlandzkiego pochodzenia, zastrzelił na swojej sekretnej posesji. Gdy ciężko poranione w walce na śmierć i życie zwierzę przeżuwało ostatni kęs psiej karmy, wsadził mu w kark kulę ze swojego magnum kaliber 44.


Po pewnym czasie zabijanie stało się dla niego rutynową czynnością. To dlatego zalesiony kawałek ziemi, na którym stoi teraz Sean i opowiada o sobie, kryje setki psich szkieletów. To sekretne miejsce znajduje się przy autostradzie nr 27 między Bremą a Cuxhaven, w północno-zachodnich Niemczech. Jest wystarczająco oddalone od wioski, by nie było słychać strzałów. Dlatego właśnie tutaj ten potężnie zbudowany i wygolony na łyso mężczyzna założył cmentarz dla swoich psich morderców.


Rodzinna tradycja
Większość z nich to psy bojowe, które przegrały swoją ostatnią walkę. Mniejszość to zwycięzcy, jednak zbyt poważnie poranieni, by dalej uczestniczyć w krwawych turniejach. Walki psów odbywają się w Niemczech w prawie każdy weekend. Często na terenie Meklemburgii-Pomorza Przedniego, ale również za granicą, przede wszystkim w Holandii. Tuzin mężczyzn zbiera się wokół ogrodzonego terenu o wymiarach cztery na cztery metry, będącego polem walki, i obstawia. Stawki osiągają nieraz wysokość małych fortun. „Gra” toczy się wówczas o sześciocyfrowe sumy w euro. Dzieje się tak wtedy, gdy przyjeżdżają pośrednicy w handlu nieruchomościami, właściciele salonów samochodowych lub miejscowi notable.


Walkom przyglądać się może tylko ktoś, za kogo poręczono, gdyż ich organizatorzy łamią prawo o ochronie zwierząt. Grozi za to więzienie. Ponadto przed czterema laty, gdy mieszaniec pitbulla rozszarpał w Hamburgu sześcioletniego chłopca, wszystkie landy RFN wydały rozporządzenia zakazujące hodowli oraz ograniczające możliwość trzymania psów bojowych. Nie wolno ich także sprowadzać z zagranicy. Oczywiście Sean, tak jak jego koledzy, znalazł na to proste rozwiązanie. Pojechał do swojego weterynarza w Hamburgu, sporo zapłacił, ale od ręki załatwił wpisy do książeczek szczepień, stwierdzające, że jego psy to nie pitbulle, lecz buldogi amerykańskie. A ta rasa uchodzi za mniej niebezpieczną.


Sean pochodzi ze starej rodziny hodowców psów. Jego dziadek miał w Irlandii pitbulle. Wówczas cała wieś przychodziła oglądać walki, nawet proboszcz i policjant. Z kolei ojca uważano za jednego z największych „matadorów” w tym środowisku. Posiadał 150 psów.


Mimo że Sean wychował się u swojej matki pod Hamburgiem, w pewnym momencie postanowił kontynuować rodzinną tradycję. Swoje pierwsze pitbulle zaczął hodować przed 14 laty. Potem ruszył z nimi na areny psich walk. Jego „stado” systematycznie się powiększało. W pewnym momencie dochował się aż 250 zwierząt. Kiedy któreś z nich przegrywało lub nie nadawało się już do dalszych walk, po prostu zabijał je strzałem z pistoletu. – Ktoś, kto ma słabe nerwy, nie powinien nawet próbować wchodzić w ten „sport” – przestrzega Sean.


Enerdowski trening
Pierwszy pies bojowy Seana wabił się Vanny. Właściciel przez sentyment zostawił go przy życiu. Twierdzi bowiem, że pies nikomu nie mógłby zrobić krzywdy. Jego koszyk stoi w pokoju dziecinnym syna. – Wyhodowaliśmy rasę z pewnym defektem genetycznym – mówi Sean M. – Nasze psy zostały „zaprogramowane” tak, aby zabijały inne psy. Wyłącznie psy.


Vanny wygrała wszystkie swoje walki: w Niemczech, Holandii, USA i Meksyku. Stosowała bokserską taktykę. Nacierała, by po chwili się wycofać. Dopiero gdy jej przeciwnik zziajany tracił oddech, suka przystępowała do ostatecznego ataku. Dlatego jej mecze – jak ludzie „z branży” nazywają walki psów – trwały nawet do dwóch godzin. I były niezwykle krwawe, bo Vanny wielokrotnie gryzła i sama była gryziona. Po walce wyglądała „jak po bombardowaniu” – wspomina jej właściciel.


Przygotowanie do każdego „meczu” jest tak monotonne, jakby wymyślił je enerdowski szkoleniowiec: 90 minut biegu po specjalnej bieżni, dwie godziny spaceru, a potem 30-minutowy masaż. Co dwa tygodnie psy muszą mieć badaną krew – kontroluje się poziom nasycenia tlenem, ponadto podaje specjalne koktajle witaminowe i anaboliki. Ta faza przygotowań rozpoczyna się na osiem tygodni przed każdą walką. Plan treningów nie obejmuje natomiast nauki rzucania się na przeciwnika i zagryzania go. – Pitbull albo umie to od urodzenia, albo należy się go pozbyć – tłumaczy Sean.


Jeśli psy zaklinują się podczas walki, wówczas rozdziela je arbiter, tak jak w boksie. Sędzia za pomocą drewnianego lub plastikowego kija, zwanego breaking stick, podważa i otwiera szczęki zwierząt. Opiekun psa może wtedy przez chwilę odświeżyć zwilżoną gąbką swoje zwierzę, zanim padnie na nowo komenda nakazująca podjęcie walki. Cała procedura powtarza się wielokrotnie aż do momentu, gdy jeden z psów nie może się już dłużej utrzymać na nogach. Wówczas najczęściej zostaje zagryziony przez zwycięzcę. Niektóre zwierzęta tak zapamiętują się w krwawym amoku, że zdychają z wyczerpania. Taka historia przydarzyła się suce Seana wabiącej się Cream. Na krótko przed pokonaniem rywala po prostu padła martwa.


Krwawa Tia
W mieszkaniu Seana wiszą pamiątki po wielkich walkach, ale przede wszystkim zdjęcia muskularnych psów. Pośród nich fotografia leniwie rozwalonej suki Tia. Jej także, oprócz Vanny, darował życie. – Ona zawsze była taka flegmatyczna – mówi Sean. Tylko na arenie Tia zmieniała się w killera. – Natura obdarzyła ją instynktem, który próbowaliśmy zaszczepić wszystkim naszym psom.


Cztery lata temu w USA, podczas najważniejszej walki, jaką stoczyła Tia, w ustronnej hali zebrało się 500 osób. W trakcie zakładów zawieranych przed meczem z rąk do rąk przeszło 300 tys. dolarów. Widzowie obstawiali zwycięzcę, czas walki i to, czy przegrany pies opuści plac boju żywy czy martwy. Tia od razu dopadła swoją rywalkę i zatopiła kły w jej piersi. Pitbulle zwykle są niewrażliwe na ból, dlatego też nigdy nie skomlą. Ale w tym przypadku pies zaczął wyć. Po 23 minutach – opowiada Sean – było już po sprawie. A on wzbogacił się o 80 tys. dolarów.


Tia triumfowała pięć razy i wszystkich pięciu przeciwników opuściło arenę martwych. Trzy lata temu otrzymała od „Fat Billa” Reynoldsa, byłego wydawcy pisemka dla amatorów walk psów „American Gamedog Times”, tytuł Grand Champion. Wkrótce potem „Fat Bill” trafił do więzienia oskarżony o działalność w zorganizowanej grupie przestępczej. Właśnie od czasu pamiętnej walki Tii w USA Sean zaczął uchodzić za jednego z bossów „branży”.


Jednak nawet u Seana nie zawsze wszystko szło gładko. Gdy suka o imieniu „187” – liczba ta w kodzie policji amerykańskiej oznacza morderstwo – w pierwszej walce załatwiła swojego przeciwnika zaledwie w siedem minut, a drugiego w kwadrans, wszyscy byli przekonani, że zwierzę jest nie do pokonania. Jeszcze przed trzecią walką, licząc na łatwą wygraną, Sean zamówił sobie nowy samochód za 35 tys. euro. – Ale nagle „187” przestała walczyć i znieruchomiała na arenie – opowiada Sean. Po 20 minutach wziął psa na ręce i zabrał go. Na psi cmentarz w lesie.


Skretyniali macho
Dlaczego tym niezwykle krwawym, brutalnym i nielegalnym walkom psów nie przeciwdziała policja? Stróżom prawa jest niezwykle trudno przeniknąć do zamkniętego światka organizujących je ludzi. – Tego typu dochodzenia są skomplikowane – mówi komisarz z wydziału kryminalnego policji w Marburgu Eckhard Lambach. – Osoby zamieszane w proceder walk psów są bardziej dyskretne niż środowiska pedofilów.


Czasami się jednak udaje. Marburska policja aresztowała dwóch braci uważanych za szefów „branży” w Niemczech. Sąd skazał jednego z nich za 40 rozmaitych wykroczeń na cztery i pół roku więzienia. Jednak większości spośród niemieckich hodowców nie wykryto.


Spowodowane akcją policji napięcie wśród „ludzi z branży” szybko opadło i interes znów rozkwitł, nawet bujniej niż poprzednio. Powstały nowe areny do walk psów, często w halach magazynowych i stodołach. Hodowcy zaczęli także spotykać się o świcie w dyskotekach, gdy ostatni zwykli goście opuszczali lokal. Psy Seana walczyły nawet w jednym z hamburskich klubów gejowskich przy ulicy Reeperbahn.


Zapewne jednak policja znowu zainteresuje się walkami psów i to z jeszcze większą energią. W ciągu ostatnich dwóch lat nastąpiła bowiem niespotykana wcześniej „w branży” eskalacja przemocy nie tylko między zwierzętami, ale również ludźmi. Dzieje się tak za sprawą amatorów hazardu z Rosji, którzy pojawili się na arenach walk. Z nowymi pieniędzmi i nowymi psami, kupowanymi w Ameryce, a nie hodowanymi samodzielnie.


Wraz z nadejściem Rosjan zwyczaje zaczęły się zmieniać. Teraz walki niejednokrotnie kończą się dzikimi burdami – wcześniej tylko popijawą. Poza tym „skretyniali macho” ze Wschodu potrafią po przegranym pojedynku powiesić pitbulla na najbliższym drzewie albo zatłuc na śmierć młotkiem. – To niepotrzebne okrucieństwo w porównaniu ze strzałem w kark z czterdziestki czwórki – uważa Sean. Niemiec niedawno wycofał się z interesu. Mówi, że to wszystko stało się za mało sportowe. Jak dla niego.


© Der Spiegel, distr. by NYT Synd. oraz Tygodnik Forum


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zajcer16
Stały Bywalec
Stały Bywalec



Dołączył: 20 Sie 2006
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 1:32, 31 Gru 2006    Temat postu:

...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zajcer16 dnia Czw 18:15, 15 Mar 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MK
Admin
Admin



Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: w-wa

PostWysłany: Nie 13:53, 31 Gru 2006    Temat postu:

już kiedyś gdzieś to czytałam...
ale ile w tym prawdy...?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czejen
Admin
Admin



Dołączył: 19 Maj 2006
Posty: 370
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostrołęka

PostWysłany: Wto 15:53, 02 Sty 2007    Temat postu:

Wow... ,,dochował się 250 zwierząt''

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
daniel 20
User
User



Dołączył: 13 Paź 2006
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 13:26, 29 Sty 2007    Temat postu:

heh...
ja bym jego wystawił do walki a jakby przegrał to kula w łeb i hu*... sportowo- wg jego zasad... skurw***


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bullimia
Forum Mod
Forum Mod



Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 17:21, 29 Sty 2007    Temat postu:

Tia, juz to dawno czytałam, fajna bajka Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Walki psów Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin